Historia jednego miejsca (z cyklu „opowiem tobie tysiąc historii” )
- KaftanBlady
- 24 paź 2020
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 13 gru 2020
Stavanger KaftanBlady 24.10.2020
Kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym mieszkam jest jezioro z niewielką wyspą na środku. Często chodzę sobie na spacery wokół tego jeziora, i jest to spacer taki w sam raz żeby się trochę zmęczyć. Ścieżka około 8km wzdłuż brzegu, prowadzi przez niewielkie leśne zagajniki, pastwiska owcze i stare dębowe oazy.
Są tam też przynajmniej trzy miejsca, w których jeszcze niespełna 100 lat temu były małe gospodarstwa. Teraz to puste przestrzenie porośnięte trawą, i tylko kilka nienaturalnie ułożonych głazów oraz szczególna energia tam panująca, zwraca uwagę na niezwykłość tego skrawka ziemi.
Gdy zbliżyć się do tych miejsc, a szczególnie do jednego z nich, można znaleźć…
***
Arni już od rana znosił z lasu co większe gałęzie, których sporo opadło z drzew po ostatniej jesiennej wichurze. Zdążył uskładać dość wysoki stos i właśnie przymierzał się do porąbania i pocięcia wszystkiego na równe kawałki, które później, jak co roku ułoży w komórce obok domu.
Spojrzał w kierunku jeziora, gdzie Marta klęcząc przy pomoście płukała sobotnie pranie, a mała Eva i Sara biegały od pomostu do pobliskich zarośli po liście babki, układając je później na wodzie niczym małe stateczki.
Arni nie mógł tego wiedzieć, że mała Sara już za 16 lat będzie żoną jednego z synów Kristofera, rybaka mieszkającego przy zatoce Kopenhaskiej, i urodzi 6 córek a każda jak kwiat róży.
Eva natomiast, zamieszka w centrum Stavanger i zatrudni się w fabryce produkującej konserwy rybne. Zakocha się w niej Tormod młody mechanik maszyn wytwarzających puszki, i razem postanowią otworzyć własną fabrykę.
Będą wytwarzać konserwowe szprotki w oleju, i ciężko pracując stworzą jedno z największych przedsiębiorstw nazywanych przez mieszkańców Stavanger „Zamkiem królowej szprotki”, gdyż taki właśnie przydomek zyska sobie Eva.
Na razie, Arni zanim zabierze się za rąbanie zgromadzonych gałęzi, postanowił zejść na pomost by przytulić swoje córki, Marcie natomiast podarować kilka pocałunków a wśród nich jeden wyjątkowy, od którego Marta zawsze ma dreszcze na plecach.
Dziś wieczorem, z resztek chrustu zrobią sobie duże ognisko, przy którym upieką kilka ziemniaków i pośpiewają piosenki o starym rybaku z wyspy duchów…
***
Tak, tam stał kiedyś taki dom, w tym domu dały się słyszeć szepty zatroskanej matki, milczenie ust zajętych pocałunkiem, krzyki gniewu poróżnionych rodziców, radosne śpiewy malutkich dziewczynek, westchnienia kochanków, dla których świat właśnie przestał istnień, jęki i przyspieszony oddech rodzącej i pierwszy krzyk życia poznającego nową rzeczywistość poza łonem matki.
To wszystko działo, i dzieje się tam nadal, a ja czuję to mijając to miejsce.
Bowiem życie jest świątynią i dzieją się w nim cuda, a największym z nich jest Miłość.
A ja kocham moje dzieci bardzo !!
Stavanger KaftanBlady 24.10.2020




Comments